Podczas powrotów niespodziewane spotkania

Dzień 35
Znów jeden dzień uleciał. 34.
W zasadzie cały dzień był w podróży.
Wyczekałtowaliśmy się, potem tramwaj, bus na lotnisko i czekanie.
Nagle patrzę, a na krzesełku siedzi sobie… Mark! A obok Tobiasz. Ale akcja! Więc jednak spotkałem kogoś znajomego! Podszedłem, przywitałem się – ich miny bezcenne. Lubię takie historie!
I pomyśleć, że stwierdziłem, że to dziwne, że nie spotkałem nikogo znajomego. A jednak! Pozytywne ryjce takie!
Więc od Wro podróż razem, pociąg, a potem Tobiaszmama z Gogo.
W domu byłem wieczorem.
Zadzwoniłem do Darka, wymieniliśmy się informacjami [np. że pociąg odchodzi z Opo o 9:08], kto co bierze itp. Zanim ogarnąłem rzeczy była pierwsza.
Dziś pobudka o 6:00, bo pack i autobus do Opo.
Przed chwilą Kasia napisała, że pociąg odchodzi o 10:20, a Darek spojrzał na… datę. No tak – Darek. Czyli wszystko w normie. 🙂
Szkoda tylko tych 2h snu.
Odeśpię w pociągu.
Chyba!
Pociąg do Kołobrzegu, tam noc na plaży, rano prom itp.
Chyba wszystko mam. Prócz koron. I karimaty, bo moja została w Himalajach.
Comments are Closed