Paryż – last day

Poprzedni dzień opisany tutaj:
Ostatni poranek w tym syfiastym Paryżu, gdzie ludzie wyrzucają papierki i papierosy na ziemię, choć metr dalej jest kosz na śmieci, gdzie smród skisłych szczyn drażni nozdrza, gdzie czarnoskórych jest więcej niż miejscowych, a ludzie zachowują się jakby byli pępkiem świata.
Właściwie dlaczego?
I dlaczego tego nie widać w muzeum kina, do diaska?! [czymkolwiek diasek jest]
W kinie przynajmniej mają jakieś zasługi [biedny Melies, nie przeżyję tego :p] Ania B. opowiadała, gdy byłem u niej w tamtym roku w Vesoul, że wkurza Francuzów dwoma hasłami:
-
Ile biegów ma francuski czołg? Jeden. Wsteczny.
-
Sprzedam francuski karabin z czasów II wojny światowej. Nie używany.
Niewiele się zmieniło.
Wystarczy spojrzeć na politykę Francji w sprawie Rosji.
Chociaż od kilku tygodni nie wiem co się dzieje na świecie. O zestrzelonym samolocie dowiedziałem się zupełnie przypadkowo.
Piję herbatę w przyulicznej restauracji.
Lubię herbatę o poranku.
To znak, że wracam choć na chwilę do PL.
Comments are Closed