Paryżowe Notre Dame, Panteon i Pompidou

Paryż – dzień trzeci.
Oto jak można bić kasę na turystach – hostel „Friends”. Ponad 20 pokojów a 2 prysznice i 2 toalety. Wystarczy? Musi. Najśmieszniejsze, że chyba będę musiał tu zostać jeszcze jedną noc, bo durne połączenie na Beauvis dopasowane jest do lotu. A lot o 11.20.
Więcej o tym hostelu piszę tutaj:
Obrzydliwy Rusek wyjeżdża chyba, bo się pakuje. Ale on od trzech dni ciągle coś wyciąga z tej swojej walizy i wkłada do niej, więc nie wiem czy faktycznie szykuje się do wyjazdu. Wczoraj w nocy gdy wróciłem do hostelu znalazłem pod łóżkiem… strzykawkę z igłą. Obejrzałem dokładnie resztę – było czysto. No nie powiem, żeby to było komfortowe dla psychiki. Zwłaszcza, że gdy przebudziłem się w nocy, a on siedział na ziemi i coś gmerał w torbie. W blasku księżyca widać było tylko jego obwisłe półnagie ciało i ruszające się tatuaże.
Teraz ranek, siedzę na patio [patio?] i czekam, aż się woda w garnku zagotuje, gdyż… będę pił herbatę!
Toż w Himalajach było łatwiej o herbatę! Ale w końcu kupiłem w sklepie i nie będę się nikogo prosił, żadnej restauracji. Wypiję, zjem śniada i na tour: Panteon, Notre Dame i Pompidou.
Wczoraj jeszcze zaliczyłem Łuk Triumfalny. Ciekawy. Odbywała się przy nim jakaś uroczystość wojskowa. Gdy przeszedłem pod ulicą i pod rondem dzięki karcie wszedłem bez kolejki. A z góry przepiękny widok na Paryż. W dole jakaś para młoda robiła sobie ślubne zdjęcia z Łukiem w tle. Ślubne zdjęcia z Paryża muszą mieć swój urok.
Zauważyłem, że wolę robić Paryż na czarno-białych, niż kolorowych fotach.
Więcej o Łuku Triumfalnym piszę tutaj:
–
Siedzę w Resto Beaubourg, niedaleko Pompidou.
Dojechałem do Panteonu. Niestety, wahadło Faucaulta nie wisiało, bo część budowli jest w remoncie. A szkoda, wielka szkoda. Jak bardzo się rozczarowałem to tylko Umberto Eco we mnie wie. No, ale sam Panteon wart jest odwiedzenia.
W kryptach grobowce Voltaire’a i naprzeciw niego Rousseau [czyż oni nie mieli odmiennych poglądów? A teraz tam razem? Jak nasz Mickiewicz i Słowacki na Wawelu], Emile Zola [mimo wszystko lubię naturalizm] , Victor Hugo [dlaczego jeszcze nie przeczytałem „Dzwonnika z Notre Dame”?], Aleksander Dumas [jeden za wszystkich, wszyscy za jednego!] czy grób Skłodowskiej i jej męża [jestem rad z tego, że tam byłem – że tak pozwolę sobie na grę słów 🙂 ]. Dziwne tylko, że ani słowa nie wspominają, że Skłodowska była Polką. Leży wśród innych sławnych Francuzów.
Więcej o Panteonie przeczytasz tutaj:
Potem Rue Soufflot do Ogrodów Luksemburskich. Piękne.
Więcej o Ogrodach tutaj:
Dalej kościół przy placu Sulpice, o ile dobrze pamiętam nazwę – monumentalny. A w środku nie dość, że przyjemny chłód oraz malowidła Eugene Delacrois, to jeszcze całun chrystusowy (który to już TEN JEDYNY PRAWDZIWY?).
Więcej o tym kościele tutaj:
I wzdłuż ST Germain do katedry Notre Dame. Ponieważ jest za darmo – trzeba stać w kolejce, bez względu na to czy się ma PPM czy nie. Ale posuwa się szybko. Wnętrze nie takie mroczne, jak myślałem. Wysoka.
Dwie piękne rozety, które są najciekawszym punktem tego miejsca. I Pieta na ołtarzu. Na wieże nie wjechałem, bo kolejka ogromna. Potem krypty. Tam ruiny dawnych budowli z XI i XII w. (średnio ciekawe).
Więcej o Notre Dame tutaj:
Teraz w knajpce przy Pompidou. Prawdziwe naleśniki francuskie na słodko i sok ze świeżych pomarańczy. Chyba już tylko taki będę pił.
–
Pompidou – co za muzeum!
To jedno z tych miejsc, w których nie wiesz czy worki z piaskiem w sali to dzieło sztuki czy akurat trwa remont [to pierwsze]. Sztuka wizualna pełną gębą, sale krawieckie z biurkami w rzędzie ruszają się do dźwięków samolotów robiących nalot podczas wojny [Malachi Farrell O’Black], mnóstwo zdjęć, klipy, filmy – po prostu jak dla mnie najlepsze muzeum sztuki współczesnej, w jakim byłem. Te w Gent czy Tate w Londynie mogą się schować.
Naprawdę interesujące.
- Cielesne foty George’a Tony’ego Stolla
- Niesamowicie prowokacyjny Oleg Kulik
- Lampa Ikara Davida Turbridgeąa
- Subodh Gupta i jego najdroższe garnki+film o niedożywionych w Indiach
- Kendell Gees
- Joseph Beuys „plight”
- do tego filmoteka, w tym Cezary Bodzianowski i „Bazie” z Górnośląskiego Centrum Kultury.
+ niezwykła panorama Paryża z 5 piętra i galeria takich malarzy jak Picasso, którego wciąż nie ogarniam, Oskar Kokoschka, Franciszek Kupka, Vassily Kandinsky, Salvador Dali i w końcu na żywo Guillaume Tell z pierwowzorem sceny z „Psa andaluzyjskiego” [ech, ten osioł na fortepianie!]. W ogóle symbolika Dali’ego bywa przerażająca, te penisy, falliczne struktury podświadomości, fekalia…
Do tego Marc Chagall, Tamara Lempicka, Sara Lipska czy Alfred Courmes z jakże obrazoburczym ujęciem motywu św. Sebastiana.
Więcej o samym Pompidou tutaj:
Wróciłem do hostelu, zjadłem to, co od 3 dni [makaron z sosem] i pod bazylikę na Montmartre. Tam z winkiem znów w komitywie ludzi, którzy tworzyli wspólnotę śpiewającą z panem Murzynem.
Rewelacja.
Naprawdę świetny wieczór.
INFO PRAKTYCZNE
Do zwiedzania za free:
przepiękne Ogrody Luksemburskie.
Można w nich odpocząć,
a nawet wypożyczyć łódki zdalnie sterowane,
którymi można pobawić się w fontannie.
Katedra Notre Dame,
ale właśnie dlatego, że za darmo tworzą się długie kolejki.
Nie obowiązuje karta PPM.
Jednak dzięki niej wejścia do Pompidou czy na Łuk Triumfalny w cenie
[i bez kolejek!].
Warto wieczorem udać się na Montmartre,
gdzie pod bazyliką co wieczór znajdzie się jakiś grajek.
Do tego czasem pojawią się mimy czy bańkarze
(bańkarze? No ci, którzy bańki puszczają 🙂 )
A po zmroku przecudowny widok ze wzniesienia na cały oświetlony w dole Paryż. Pozycja obowiązkowa!
Następny dzień w Paryżu opisany jest tutaj:
Comments are Closed