Milan i komary

Dzień 32
Straszne problemy z zaśnięciem.
Z boku na bok. Muza. E-book [„Dracula” Brama Stokera], duszno, za oknem ciągle auta lub śmieciary. W końcu przy latarce czytanie „Ulissesa” Jamesa Joyce’a. kilkanaście stron. Zmęczyłem oczy. Po pierwszej sen.
Dziś pobudka, szybkie śniadanie z chleba ryżowego, teraz toaleta i na miasto.
–
Tour po Milanie okazał się szybszy, niż myślałem. Do katedry nie weszliśmy, bo kolejka. Na jej dach nie, bo wysoko trzeba wchodzić po schodach. Na San Siro nie, bo 20 min metrem. Więc przyszliśmy zjeść obiad, który Młodemu i tak spadł na ziemię. Jak sierota to sierota.
Taka przygoda.
Teraz sjesta.
Trzeba coś uskutecznić…
INFO PRAKTYCZNE
Byłem w Mediolanie kilka razy
i za każdym razem na placu pod Duomo pożerały mnie komary w ogromnej ilości. Dlatego polecam do Milanu zabrać ze sobą środki na latających krwiopijców
[albo chemiczne, albo… olejki waniliowe. Działają!]
Comments are Closed